Ona siedzi w domu a on chodzi do pracy

On: CHODZI do pracy, czyli aktywnie spędza czas przyczyniając się do wzrostu jakości społeczeństwa. Ona w tym czasie: SIEDZI w domu, czyli biernie marnuje godziny swojego cennego życia na URLOPIE macierzyńskim. Gra słów okrutnie zakrzywia rzeczywistość. To irytujące, bo kobieta która "siedzi w domu", rzadko kiedy faktycznie może spokojnie usiąść. Ciężką pracę którą wykonuje, nikt nie nazwie pracą, bo nie przynosi dochodów. Do dupy taki podział.
Ale czego się spodziewać? Za co tu płacić? W końcu taka kobieta jest na urlopie i wygodnie sobie siedzi z dzieckiem w domu.
blog z rysunkami