Rady, złote rady...

- "Zaufaj mi, dobrze ci radzę". Brzmi znajomo? Doradzaczy zatrzęsienie: w domu, w pracy, ekspedientka w sklepie i miliardy osób wypisujących brednio-rady na forach. A że człowiek chce jak najlepiej to czyta, słucha, analizuje i ... powoli wariuje. 

blog z rysunkami


Najgorsi, wbrew przypuszczeniom, są ci najbliżsi sercu doradzacze. Tutaj udzielają się emocje, bo matki nie posłuchasz? Bo kto wie lepiej jak nie rodzona siostra? A rad teściowej to tym bardziej nie możesz ignorować. Ich rady są najgorsze, bo niestety wiele razy się sprawdzają. Natomiast brak dostosowania się do rodzicielskiej rady, może zostać przypadkiem wytknięty przy świątecznym obiedzie. A później jeszcze kilka razy przy innych uroczystościach...

Doradzacze z własnego pokolenia, są o tyle wiarygodni, że odnoszą się do współczesnych standardów i zachowań, nie opierają się na wspomnieniu "za moich czasów". Ci doradzacze może mają mniejsze "życiowe doświadczenie" (różnie z tym bywa), ale opinie wyrażają na podstawie niedawnych wydarzeń. To powoduje, że ich rada wydaje się być najbardziej dostosowana do obecnej sytuacji. Problem polega na tym, że nowe pokolenia świrują nad jakością, atestami, certyfikatami, celebrytami-autorytetami. To, że Anja Rubik podpisała się pod czymś, nie jest dla mnie argumentem i nie przekonuje mnie o swojej wartości. 

Doradzacze internetowi. Ich siłą, jest ich liczba. Skoro 400 osób twierdzi, że coś jest bardzo dobre, albo bardzo złe, to coś w tym musi być. Ich rady są również bardzo na czasie, mogą dotyczyć sytuacji nawet sprzed kilku minut. Jednak zasadniczą wadą doradzaczy na forach jest to, że na 400 zadowolonych, którzy coś poradzą, znajdzie się kolejnych 400, którzy zdecydowanie to odradzą...

Podsumowując, można zwariować. Nie jestem ignorantką, zamkniętą na rady innych. Wszystko słucham, mielę w głowie i wyciągam wnioski. Są jednak sytuacje, że nawet dla mnie, jest tego zdecydowanie za dużo i procesor w mózgu się przegrzewa. Tak mam od około miesiąca, gdyż wchodzę w nowy, całkiem nieznany mi etap życia. Wykończona sprzecznymi informacjami, powiedziałam "dość", chwila wyciszenia.

Nie napiszę, żeby nie słuchać rad, uważam, że trzeba i to bardzo. Zwłaszcza od autorytetów i osób, którym ufasz. Ale nawet to nie zmienia faktu, że końcowa decyzja ma być dostosowana tylko do Ciebie i zgodna z tym co Ty uważasz. Jeśli się pomylisz, to nawet dobrze. Z pomyłek wyciąga się największą wiedzę (a przynajmniej powinno ;) ).