Cieszę się, że mam obok siebie przynajmniej dwie osoby, które mną potrząsną, kiedy zaczynam marudzić, poddawać się, jęczeć, że wszystko, źle, że bez sensu. Wtedy wracam na właściwy tor.
A nie! Tych osób od potrząsania jest więcej: trzy. Zapomniałam o sobie! Kto lepiej przepędza złe myśli jak nie ja sama ;)